Medytacja - mity, zalety i techniki
O zaletach medytacji słyszałam od zawsze. Tak, nawet wtedy kiedy nie było jeszcze internetu (były w końcu książki). I przez wiele lat odkładałam ten temat na półkę. Może kiedyś, na razie to nie dla mnie, jak będę starsza – w sensie jak dorosnę i się uspokoję (!), i jeszcze kilka innych wymówek. W każdym razie wiedziałam, że kiedyś nadejdzie ten dzień, że będę musiała się z tym zmierzyć, bo lista zalet bardzo ze mna zawsze rezonowała. Jakoś sama metoda tylko nie za bardzo.
Mity na temat Medytacji
Dziś napiszę Ci, to co gdybym wiedziała parę lat do tyłu, pomogłoby mi, być może wcześniej sięgnąć po tą rewelacyjną technikę przynoszącą uspokojenie.
MIT #1 Medytowanie to siedzenie po turecku, bez ruchu. Masz wytrzymać choćby nie wiem jakie to było dla Ciebie niekomfortowe.
Istnieje tak wiele form i metod medytacji, że ludzie piszą na ten temat opasłe książki (i drogie kursy). A to oznacza, że możesz medytować na leżąco, na siedząco (na krześle, na leżaku, na sofie), spacerując, a nawet siedząc w kolejce do lekarza. Nie, nie musisz siedzieć w pozycji jogina z zamkniętymi oczami, bez ruchu. Ty wybierasz jaka forma jest dla ciebie wygodna, i taką stosujesz. Nie ma żadnych ograniczeń.
MIT #2 W medytacji chodzi o to, żeby przestać myśleć. Jeśli w twojej głowie ciągle huczy to znaczy, że źle medytujesz.
Nie da się przestać myśleć. Nasz umysł jest stworzony tak, aby myśleć, cały czas, bez ustanku – to jest jego zadanie. Założenie, że mam przestać myśleć jest bardzo ambitne i jeśli wykonalne, to dla naprawdę zaawansowanych. Rzecz w tym, że zupełnie nie o to chodzi. Wyobraź sobie rzekę, która płynie sobie wartko. To twoje myśli. Na środku rzeki jest wielka skała. Otacza ją woda ale ona sama jest sucha. Zadanie w medytacji polega na tym aby właśnie siedzieć na tej skale i nie dać się porwać rzece. A nawet jeśli cię ona porwie (normalne, zdarza się, w zależności od dnia nawet bardzo często) to zauważyć, że wpadłeś do rzeki i złapać się kolejnej skały i wdrapać się na nią. Dla mnie medytacja to obserwacja. Widzę, ale nie wchodzę w to. I faktycznie z czasem zaczynam mieć nad tym kontrolę. Nie porywa mnie byle fala. Siedzę sobie na skale i jest mi naprawdę dobrze. Ale nawet po latach medytacji, czasem mam dzień w którym ciągle walczę z prądem rzeki i to też jest OK. Staram się to zauważać i od nowa wychodzić na brzeg.
MIT #3 Żeby porządnie medytować potrzebujesz poświęcić na to dużo czasu.
Nawet 5 minut może dużo zmienić. NIe potrzebujesz specjalnego miejsca, poduszki, otoczenia. Naprawdę nic z tych rzeczy. Mnie się zdarza medytować kiedy jadę pociągiem. Kiedy siedzę w jakiejś poczekalni. Kiedy jadę jako pasażer samochodem. Pewnie, że najbardziej lubię o poranku usiąść na mojej kanapie z widokiem na morze, przy ulubionym zapachu olejków i świeczki, odłączyć się na całe 30 min. Ale jak się nie da to się nie da. Biorę tyle ile jest. I to zawsze dla mnie wychodzi na plus.
MIT #4 Prawdziwa medytacja odbywa się w kompletnej ciszy.
Uff to było wyzwanie, które kilkakrotnie powodowało, że porzucałam medytowanie. Po prostu siedzenie bez ruchu i w ciszy było dla mnie za trudne. Przynosiło tylko frustrację. To było najtrudniejsze 10 min jakie sobie sama zafundowałam. Po co tak cierpieć, myślałam sobie. To nie dla mnie. Za bardzo frustrujące. No i jakby ktoś mi wtedy powiedział: może włącz sobie jakąś muzykę. Albo posłuchaj medytacji prowadzonej! To pewnie zaczełabym moją przygodę z medytacją duuuuużo wcześniej. Dlatego ja Ci teraz mówię. Nie ograniczaj się. Znajdź taką formę jaka jest dla Ciebie najlepsza. Na stojąco, chodząco, leżąco. W ciszy, przy muzyce, prowadzona. Nie ma mniej i bardziej skutecznych. Jest po prostu taka, która działa dla ciebie najlepiej. I kropka.
MIT #5 Medytacja ma być relaksująca.
To też była wysoka poprzeczka. No bo skoro medytacja ma przynosić spokój, to dlaczego ja się czuję taka sfrustrowana w trakcie. Wkurzona, że mój umysł mnie bombarduje. Zniecierpliwiona bo kostki mi cierpną. Rozkojarzona przechodząc od nowa listę zakupów w głowie. Relaks, serio? Ja sporo tutaj odpuściłam, zanim faktycznie pojawiło się rozluźnienie. Do dziś zdarzają mi się sesje, że wcale nie czuję się zrelaksowana. Czasem pojawi się coś, co mnie uwiera i nie daje spokoju. Jakieś nowe przekonanie, które wychodzi na wierzch właśnie dlatego, że jestem sam na sam ze sobą. Wiem, że to minie, wiem że to zależy od dnia, od mojego samopoczucia. A potem przychodzi relaks, przychodzi doładowanie baterii i wstaję po sesji medytacji jak nowo narodzona. Po prostu przyjmuję wszystko co przychodzi. Bez oceny i zniechęcania się.
MIT #6 Medytowanie jest bardzo trudne.
Mam wrażenie że to najbardziej powtarzany frazes. Trudne więc się za to nie biorę. Mam wystarczająco trudnych wyzwań w życiu prawda? Dla każdego coś innego może być trudne. Dlatego najpierw spróbuj sam(a) i przekonaj się na własnej skórze. Może wejdziesz w to jak w masło. Może wybierając medytację spacerową trafisz dokładnie w swoje potrzeby i to będzie najprostsze na świecie. Może wiedząc już, że nie musisz od razu czuć się zrelaksowana a Twój umysł 'pusty’ podejdziesz do tego ze spokojem i wyrozumiałością. Spróbuj po twojemu. Wtedy będzie proste.
MIT #7 Medytują tylko osoby bardzo uduchowione i oderwane od rzeczywistości, jacyś mnisi w Tybecie itp.
Obawiasz się, że zaczniesz medytować i odlecisz? Założysz szaty mnicha i przeniesiesz się do Indii?? Medytacja wcale nie musi być powiązana z duchowością. Może służyć jako narzędzie osławionego mindfulness. Albo po prostu sposobem na zatrzymanie się w tym pędzącym na oślep życiu. To co z tego chcesz wyciągnąć to naprawdę zależy od Ciebie. Możesz połączyć się ze swoim duchem, porozmawiać z bogiem, aniołami czy przewodnikami. A możesz po prostu wyciszyć się. Pobyć sam ze sobą aby zregenerować rozproszoną energię. Bez przyklejania etykietki.
MIT #8 Medytacja jest ściśle powiązana z religią.
Czy muszę się określić jako ktoś: buddysta na przykład dlatego że medytuję? Czy to nie będzie grzech? Medytacja to spokój, zatrzymanie. Chwila ze mną sam na sam, chwila w której próbuję poczuć siebie. Nie muszę w nic ani w nikogo wierzyć. Nie muszę odrzucać tego w co wierzę. Po prostu parkuję na chwilę cały ten wózek, który pcham na co dzień i zanurzam się w sobie, szukam spokoju, wytchnienia, zrozumienia. A ono do mnie przychodzi nie dlatego, że w coś wierzę albo nie wierzę. Tylko dlatego, że tworzę przestrzeń by usłyszeć siebie.
MIT #9 Medytacja nie jest dla mnie bo jestem zbyt dynamiczna/y, lubię jak się coś dzieje i nie cierpię ciszy.
Ja tak myślałam. To było moje przekonanie na temat jogi i medytacji właśnie. Pamiętam pierwsze próby ze stoperem ustawionym na 10 min i płomieniem świecy, w którym miałam się w bez ruchu wpatrywać. Ach.. jakież to było frustrujące. Na szczęście przestałam robić to w sposób, który nie mogłam i zaczęłam w takim, który mi bardziej podszedł. Zaczęłam słuchać medytacji prowadzonych i wtedy 10 min mijało bardzo szybko. A ja się czułam naprawdę dobrze. Dobrze bo zrobiłam coś dla siebie, dobrze bo z każdej lekcji wyciągałam coś dla siebie. Dobrze bo byłam spokojniejsza. Olej świeczkę jeśli Cię męczy i znajdź sposób, który jest zgodny z tobą.
Jestem pewna, że co najmniej jeden z tych mitów możliwe, że wpływa na Ciebie i powstrzymuje przed podjęciem praktyki. Czyż nie?
Moje Ulubione Formy Medytacji
Spacer po plaży (może być po lesie, parku, nad rzeką etc).
Bez towarzystwa, bez słuchawek, bez podcastu i hałasu zajmujacego mój umysł, bez telefonu. Biorę tylko klucze od domu i w zależności ile mam czasu, tak daleko się wypuszczam. Czasem to tylko 20 min. Zawsze zawsze zawsze mi pomaga się rozluźnić i oczyścić głowę. Idę sama, najpierw szybkim krokiem, czuję jak z siebie zrzucam. Potem kiedy odparuje już cała intensywność zwalniam i zaczynam dostrzegać świat wokół mnie. Jak mam czas to siadam i na chwilę zamykam oczy. Wracam spokojna i połączona ze sobą od nowa.
Medytacja prowadzona
To właśnie dzięki aplikacji do medytacji tak naprawdę wciągnęłam się i te kilka minut dziennie sam na sam stały się moim nawykiem. Takim, że dziś czekam na nie jak na zjedzenie pysznego ciastka 🙂 Moim przełamaniem lodu była medytacja Daily Calm na aplikacji CALM. Głos Tamary i to co mówiła trafiało prosto w moje serce i zmieniło mnie na zawsze. Dziś już nie korzystam z CALM, często medytuję w ciszy lub z muzyką. Jednak to dzięki temu, że otwarłam się na inną formę medytacji, dałam sobie na nią pozwolenie, dziś mogę czerpać z niej korzyści każdego dnia. Oprócz CALM jest jeszcze INSIGHT TIMER (ogromny wybór darmowych medytacji, wykładów, muzyki). HEADSPACE i całe tony medytacji na YouTube. Naprawdę bez żadnego wysiłku można sobie pomóc i zacząć.
Medytacja z muzyką
Tutaj znów z pomocą może przyjść któraś z wymienionych wyżej aplikacji, youtube lub spotify. W zależności ile mam czasu i jaki nastrój tak filtruję muzykę i wybieram dla siebie odpowiedni kawałek. Mogą to być mantry, albo muzyka instrumentalna. Naprawdę wszystko się liczy. Ważne żeby tobie pasowało.
Medytacja w ciszy
Cisza i płomień świecy ?♀️ Haha nie sądziłam, że tutaj dotrę ale udało się. Miewam okresy, że medytuję w ciszy i też mi to dobrze robi. Bez frustracji i oczekiwań. W spokoju i z szacunkiem do siebie. Potem znów przerzucam się na muzykę, lub potrzebuję czyjegoś prowadzenia. I naprawdę nie mogę powiedzieć dziś po tym jak testowałam każdą z nich, że któraś jest lepsza. Każda z tych technik jest najlepsza dla mnie w danym momencie. Ja tylko w zgodzie ze sobą wybieram tą, która sprawia, że praktyka jest dla mniej jak najprzyjemniejsza. Nie chodzi o to żeby się męczyć. Robię to w końcu dla siebie samej.
Medytacja z szamańskim bębnem (shamanic journey)
Bęben to w ogóle cudowne narzędzie terapeutyczne. Sama uwielbiam robić takie sesje moim pacjentom lub w trakcie grupowych medytacji (na przykład na moich weekendowych warsztatach). Taka podróż przy dźwiękach bębna może mieć różne intencje – może służyć relaksowi, wyrównaniu energii, aktywacji, uspokojeniu, lub głębszemu zajrzeniu wewnątrz siebie. Dzięki monotonnemu rytmowi, łatwo uspokoić umysł i przenieść się tam gdzie w danym momencie czeka na nas pomoc. Ja sama kiedy mam ochotę na taką właśnie podróż wgłąb siebie, to albo korzystam z tego nagrania albo proszę kogoś z zaufanej grupy szamanów o taką właśnie sesję.
Moje Korzyści z Medytacji
Uważam, że medytacja odegrała (i odgrywa) gigantyczną rolę w podnoszeniu mojej świadomości. Chyba żadna książka o rozwoju personalnym czy duchowym nie dała mi tyle co te 10 minut dziennie. Medytowałam, długo przed tym zanim zaczęłam terapię i pracę nad sobą. Nie podchodziłam wtedy do medytacji, jako narzędzia duchowego. Raczej przez długi czas służyła mi aby prościej było mi przyjrzeć się sobie. I to była moja pierwsza wielka korzyść z medytacji: nauczyłam się obserwować siebie samą. Rozróżniać, który to głos mojej intuicji, ten najlepszy dla mnie, a który to głosy innych ludzi, które przyjęłam za swoje a ze mną nie mają nic wspólnego. Krok po kroku, zaczęłam patrzeć na siebie jako obserwator, czasem nawet udawało mi się uniknąć wchodzenia w jakąś bezsensowną historię, stres lub wyrzuty sumienia. Z tego prostego powodu, że umiałam spojrzeć na siebie i daną sytuację z boku. Z czasem nauczyłam się świadomie tym posługiwać, a to mówię Ci.. nie ma ceny. Oszczędza masę nerwów, daje dystans do siebie samego, sytuacji i innych ludzi.
Dziś używam medytacji do różnych celów. Aby się wyciszyć, poszukać odpowiedzi, zresetować, naładować baterie, zatrzymać, aktywować, przybliżyć do siebie samej, jeśli czuję że za bardzo odjechałam. Polecam każdemu znalezienie swojego sposobu na medytację. Jakikolwiek by nie był, będą z niego same korzyści.